logo-top

"Si vis pacem, para bellum."

Cywilne drony na wojnie

drone, flying, quadrocopter-4995487.jpg

  Wojna w Ukrainie – pomimo działań informacyjnych – pozwala wyciągnąć pewne (powierzchowne jeszcze) wnioski. Jednym z nich jest wykorzystanie dronów w działaniach bojowych. Dronów niekoniecznie wojskowych. Nie mamy na myśli tutaj Bayraktar czy Orłanów. Chodzi nam o drony cywilne, do kupienia w sklepie przez każdego, relatywnie tanie. Z tego co zauważyliśmy wykorzystuje się małe drony firmy DJI i Xiaomi i robią to obydwie strony, chociaż firma nie jest tutaj aż tak istotna. I owszem, znamy kontrowersje że to chińskie firmy i drony mogą przestać działać itd. (i należy mieć to z tyłu głowy), ale póki co wydaje się, że Ukraińcy używają je z powodzeniem.

 

  Z ograniczeń należy wymienić: 

– Wspomniane wyżej małe, cywilne drony mogą być używane tylko w działaniach bojowych na poziomie taktycznym. 
– Nie będą odporne na wyspecjalizowane systemy antydronowe.
– Nie będą posiadać kamer termo/noktowizyjnych. 

 

  Z drugiej jednak strony, obecna wojna pokazuje ich skuteczność. Jeśli nawet nie zawsze i nie wszędzie (nie mamy wiedzy), to na pewno punktowo (na podstawie filmów opublikowanych przez Ukraińców). Do zalet należy zaliczyć: 

 

1. Powszechność – co przekłada się na dostępność. W razie wojny można: 

  a. Można szybko wykupić egzemplarze dostępne w sklepach. 

  b. Można użyć prywatnych dronów – gdzie ilość egzemplarzy stale rośnie. 

  c. Łatwo sprowadzać sprzęt z zagranicy, bo bliżej im do zabawek, niż broni – co zresztą    dzieje się obecnie na naszych oczach. 

 

2. Bardzo dobry współczynnik koszt/efekt – szczególnie gdy porówna się to z cenami, jakie Siły Zbrojne płacą za konstrukcje dedykowane dla wojska, gdzie ceny sięgają kilkudziesięciu tysięcy złotych i więcej. 

 

Przykład. Cena 1 zestawu nano-drona Black Hornet to 350 tysięcy złotych. Wojsko w 2019 kupiło 40 takich zestawów. W cenie 2 zestawów (700 tysięcy złotych) można by kupić 233 drony (przy cenie jednostkowej 3000 zł/szt. – a jest już z czego wybrać do tej kwoty). Jak Państwo myślą – co zrobi na wojnie lepszą robotę, 2 nano-drony czy 233 cywilne drony? 

 

3. Można łatwo/tanio uzyskać duże nasycenie na poziomie taktycznym – co powinno kolosalnie zwiększyć świadomość sytuacyjną najmniejszych oddziałów, przynajmniej w zasięgu drona. Jest to nie do przecenienia zarówno w obronie jak i ataku. Szczególnie gdy zakładamy problemy z łącznością i obiegiem informacji w dużej skali. 

 

4. Nie żal stracić takiego drona i stosunkowo łatwo go zastąpić – co w naszej optyce powinno zminimalizować strach i paraliż spowodowany ewentualnymi konsekwencjami i ułatwić podejmowanie trafnych decyzji, a może nawet dać możliwość do pewnej zuchwałości na polu walki. 

 

5. Poprzez ich powszechność nie zdradzają żadnych informacji o użytkowniku – użycie cywilnego drona, którego można kupić w każdym sklepie z dronami, powinno uniemożliwić przypisanie go do konkretnej jednostki. Co najwyżej do Sił Zbrojnych RP.

 

Tutaj ukraińscy żołnierze odbierają drony firmy DJI:

 

 

Do czego więc można użyć dronów:

1. Rozpoznanie
2. Koordynacja ognia artylerii
3. Szacowanie zadanych strat (Battle damage assessment)
4. Prowadzenia wojny informacyjnej
5. Innych 😉

 

Przykłady:

 

 

I chyba najdobitniejszy filmik z użycia cywilnych dronów:

 

 

Dla jasności – nie twierdzimy, że nie potrzeba wyspecjalizowanych dronów, które niestety swoje kosztują. Uważamy, że są potrzebne. Chociażby ze względu na specyfikę niektórych operacji. Nie mniej jednak, uważamy że drony cywilne posiadają szereg zalet, które można i należy wykorzystać. Marka nie jest ważna – ważne jest, żeby drony robiły robotę. Wstępnie dowodzi tego sytuacja w Ukrainie, ale obiecujemy śledzić sytuacje dalej.

 

Ps. Talibowie skutecznie używali cywilnych dronów, które wcale nie są takie łatwe do wykrycia i zagłuszenia.

 

Udostępnij

Facebook
Twitter
WhatsApp
Andrzej Łukasiński

Andrzej Łukasiński

Emerytowany oficer WP. Przez lata związany z Siłami Specjalnymi. Weteran z Iraku i Afganistanu. Pasjonat SOF i strzelania.