logo-top

"Fortis fortuna adiuvat"

Wojska Specjalne w konflikcie poniżej progu wojny cz.2

Operatorzy MARSOF, Mazar-i-Sharif, Afganistan. Źródło: Wikimedia Commons.

   Biorąc pod uwagę wszystkie aspekty opisane w części pierwszej tekstu (patrz, cz. 1), w odniesieniu do działania Wojsk Specjalnych w konflikcie poniżej progu wojny, znajduje to również swoje odzwierciedlenie w konflikcie o niskiej intensywności ( ang. low intensity conflict) siły specjalne posiadają kolejny ważny atut. Odchodząc od postawy reaktywnej państwa, co w kontekście zagrożeń wynikających z wojny nowej generacji jest czynnikiem niezbędnym dla uzyskania przewagi strategicznej oraz inicjatywy i sprawczości, siły zbrojne prowadzące operacje w ramach konfliktu poniżej artykułu 5, muszą operować na zasadzie proaktywnego działania. Każda strona, która w tego typu konflikcie przyjmie jedynie postawę reaktywną, skazana jest albo na porażkę, albo na sytuację, w której przeciwnik będzie dyktował warunki gry, a niewygodny czy niebezpieczny stan rzeczy, będzie utrzymywał się znacznie dłużej niż wynikałoby to z interesów czy zdolności państwa, które stało się ofiarą/celem ataku. W tym miejscu po raz kolejny Wojska Specjalne zyskują szczególną rolę w kontekście aktywności poniżej progu wojny. Cechą bowiem immanentną sił specjalnych jest inicjatywa, proaktywność w działaniu, pomysłowość, nieszablonowość. Cała filozofia sił specjalnych w dużej mierze, czy przede wszystkim, opiera się właśnie nie na czekaniu na ruch ze strony przeciwnika, tylko jak najszybsze uzyskanie inicjatywy, zaskoczenie i kontrolowanie poszczególnych szczebli drabiny eskalacyjnej, co w kontekście konfliktu poniżej progu wojny, ma decydujące znaczenie. Ponadto, owa proaktywność w przypadku sił specjalnych znajduje swoje odzwierciedlenie w aspekcie wczesnej obecności. Wojska Specjalne jako pierwsze pojawiają się w rejonie już potencjalnego konfliktu, jeszcze w czasie kryzysu a niekiedy jeszcze w czasie pokoju. Wynika to z długofalowego przygotowania i przewidywania rejonów konfliktu oraz faktu, iż Wojska Specjalne realizują zadania stosując odmienne taktyki ale ich obecność i aktywność, ma swoje odzwierciedlenie na szczeblu strategicznym państwa. Można ten sposób podejścia opisać w skrócie jako „dławienie konfliktu w zarodku”. Strategiczne znaczenie oddziaływania prewencyjnego Wojsk Specjalnych może zatem i ma charakter strategiczny jeżeli rozpatrujemy ich użycie w konflikcie poniżej progu wojny. Taka perspektywa jest szczególnie istotna jeżeli rozważymy specyfikę zagrożeń tego typu w naszym regionie, na wschodniej flance NATO, gdzie głównym oponentem jest Federacja Rosyjska z całym swoim potencjałem militarnym ale również potencjałem w postaci służb specjalnych, tak ważnych dla skutecznego kontrolowania przebiegu konfliktu, który nie może eskalować do otwartej wojny. Poważnym atutem Wojsk Specjalnych jest ich zdolność do błyskawicznego użycia i całe spektrum możliwości działania na terytorium poza granicami państwa. Te cechy charakterystyczne sił specjalnych sprawiają, że w odniesieniu do konfliktu poniżej progu wojny to właśnie Wojska Specjalne są tym pierwszym proaktywnym narzędziem w rękach państwa, do przeciwdziałania zagrożeniom tego typu i uzyskania kontroli nad nielinearnym, nieklasycznie prowadzonym konfliktem blisko granic czy daleko, zupełnie w innym rejonie świata. Co istotne i warte uwagi, narzędziami często wykorzystywanymi do działań poniżej progu wojny nie są stricte siły zbrojne państwa agresora lecz np.: formacje paramilitarne np.: Grupa Wagnera czy służby specjalne działające pod przykrywką organizacji pozarządowych. Również w tym przypadku siły specjalne postrzegane są jako priorytetowe narzędzie państwa do zwalczania zagrożeń tego typu. Świadczyć może o tym kierunek, opisywanej już w poniższym tekście reformy sił zbrojnych Wielkiej Brytanii, gdzie dwie najważniejsze brytyjskie jednostki specjalne poziomu Tier 1, 22 Special Air Service oraz Special Boat Service, podlegające pod brytyjski Dyrektoriat Sił Specjalnych ( ang. UK Special Forces Directorate) w ramach prowadzonej reformy, są w większym stopniu przystosowywane do zwalczania zagrożeń o charakterze asymetrycznym, hybrydowym, opartym na aktywności grup paramilitarnych czy służb specjalnych niż na dotychczasowych zadaniach z zakresu operacji kontrterrorystycznych (ang. Counterterrorism Operations).

 

Siły specjalne są w zasadzie jedynym narzędziem w dostępnym arsenale każdego z państw, zdolnym do prowadzenia całego spektrum operacji w kontekście zaangażowania w konflikt, który charakteryzować można jako działania/aktywność przeciwnika poniżej progu wojny. Rzeczą oczywistą jest konieczność posiadania przez dane państwo całego szeregu dokumentów normatywnych, od strategii bezpieczeństwa począwszy, poprzez doktryny, rozporządzenia, a na rozkazach skończywszy, które tworzą dla sił specjalnych rzeczywistość prawną do działań tego typu. Jest to niezwykle istotne dla rozważań związanych z użyciem sił specjalnych w tym konkretnym przypadku. Nielinearny, niejasny, dwuznaczny charakter działań charakteryzujący konflikt poniżej progu wojny, musi dawać zabezpieczenie państwu które przeciwdziała tego typu zagrożeniom i wreszcie operatorzy zespołów bojowych, muszą mieć jasno określony normy, pozwalające im poruszać się w pewnym spektrum ich aktywności. Czasami te ramy, muszą być przekraczane, ale wtedy również, zarówno państwa jak i elementy SOF, muszą wiedzieć, że działają poza przyjętymi normami i regulacjami narodowymi czy międzynarodowymi. Ostatnim, być może najważniejszym czynnikiem opisującym specyfikę użycia SOF w konflikcie poniżej progu wojny, jest czynnik polityczny. Każde państwo, posiadające świetnie wyszkolone i przygotowane do działania Wojska Specjalne, musi również posiadać świadomy tego faktu czynnik polityczny. Czynnik, który będzie nie tylko świadom posiadanych możliwości ale również czynnik, który będzie decyzyjny. Specyfika współczesnych zagrożeń a w tym, specyfika konfliktu poniżej progu wojny, wymaga – jak już wcześniej wspomniano – działań proaktywnych a co za tym idzie, decyzje na szczeblu politycznym muszą po pierwsze zapadać, po drugie muszą zapadać szybko i muszą one w każdym możliwym elemencie drabiny eskalacyjnej, wyprzedzać decyzje przeciwnika dla uzyskania kontrolni w ramach tak prowadzonego konfliktu. Wojska Specjalne są tutaj kluczowym, krytycznym elementem ale konkludując, same Wojska Specjalne żadnego, w tym konfliktu poniżej progu wojny nie wygrają. Muszą one za sobą mieć przede wszystkim sprawnie działający czynnik polityczny, podejmujący określone decyzje i w ten sposób autoryzujący specyficzne, delikatne, skryte a zarazem na szczeblu strategicznym, operacje sił specjalnych prowadzone w konflikcie poniżej progu wojny/poniżej artykułu 5.

 

 

 

Analizując debatę specjalistyczną związaną z obecnością, zaangażowaniem sił zbrojnych do działań poniżej progu wojny, szczególnie w kontekście wojny na Ukrainie czy sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, należy podjąć rzetelną analizę samego pojęcia „próg wojny”. Czy jest ono jednoznaczne i tożsame w każdych okolicznościach? Czy w odniesieniu do każdego państwa, próg wojny oznacza ten sam stan bezpieczeństwa państwa lub stan prawny? Zdecydowanie nie. Definiowanie progu wojny, miejsca w którym ów próg się znajduje, zależy nie tylko od państwa, podmiotu, będącego celem ataku, agresji. Zależy również od państwa agresora, od technik, taktyk i procedur, stosowanych przez niego. Zasadniczą kwestią jest sam status podmiotu będącego celem ataku. Bazując na przykładzie wojny na Ukrainie prowadzonej przez Federację Rosyjską od 2014 roku, jednym ze sposobów jej opisywania, przedstawiania metody działania Federacji Rosyjskiej jest właśnie klasyfikowanie tego konfliktu jako działań poniżej progu wojny.

 

Czym zatem jest w tym przypadku ów próg wojny i co musiałby się wydarzyć, aby został on przekroczony? Sprawa jest stosunkowo prosta do określenia w dwóch przypadkach.

Po pierwsze, kiedy agresor posuwa się do użycia środków, oczywistych do zdefiniowania jako otwarty konflikt, kinetyczny, pełnoskalowy. Oznacza to oczywiście jawne przekroczenie granic, użycie dużych związków taktycznych lub operacyjnych, pododdziałów zmechanizowanych, środków napadu powietrznego, marynarki wojennej, sił specjalnych. Działania tego typu, często wymagające swobody manewru, konieczności utrzymywania ciągów logistycznych, będą jednocześnie powodowały straty w wojskach własnych i przeciwnika, ofiary cywilne, zniszczenia w infrastrukturze, słowem, wszystko to, co nierozłącznie wiąże się z działaniami wojennymi. Prowadzenie operacji w wymiarze pełnoskalowym, z pewnością przez każde zaatakowane państwo, region itd. zostałyby uznane jako akt wojny a więc de facto, przekroczenie progu wojny. Sytuacja taka ponadto jest regulowana międzynarodowymi przepisami prawa konfliktów zbrojnych i nie powinna stanowić problemu z jej właściwym zinterpretowaniem i właściwym rozpoznaniem w czasie. 

 

Drugą sytuacją, podobną aczkolwiek nie identyczną, prostą do określenia miejsca progu wojny, jest sytuacja w której państwo będące członkiem jakiejś organizacji międzynarodowej, sojuszu obronnego, posiada gwarancje bezpieczeństwa dodatkowo unormowane traktatami, sojuszami itd. Doskonałym i najbardziej czytelnym przykładem tego typu jest NATO i dokument podstawowy w ramach Sojuszu Północnoatlantyckiego czyli Traktat Waszyngtoński inaczej zwany Północnoatlantyckim.[1] W sytuacji narastania konfliktu, artykuł 4 a w szczególności artykuł 5 przedmiotowego traktatu zakłada, że jakakolwiek napaść na jednego tylko członka NATO, zostanie uznana jako atak na wszystkich a co za tym idzie, potencjał militarny całego sojuszu, będzie użyty przeciwko państwu bądź podmiotowi pozapaństwowemu, który jest agresorem. Takie rozwiązanie pozwala na bardziej elastyczne definiowanie miejsca progu wojny, a co za tym idzie na bardziej uniwersalną w odniesieniu do danej sytuacji reakcję NATO na atak. Doskonałym zobrazowanie opisywanej sytuacji jest jedyny przypadek uruchomienia artykułu 5 Traktatu Północnoatlantyckiego od czasu powstania NATO, który miał miejsce po atakach terrorystycznych 11 września 2001 roku na Nowy Jork i Waszyngton. Wówczas to uznano, że pomimo iż użyto niestandardowych środków ataku a nie regularnych pododdziałów bojowych, i że stroną atakującą Stany Zjednoczone był niepaństwowy podmiot prawa międzynarodowego tylko organizacja terrorystyczna, atak ów wyczerpał znamiona zapisu Traktatu w punkcie 5. Zatem atak terrorystyczny na dużą skalę, z jakim mieliśmy do czynienia 11 września 2001 roku, stanowił nic innego jak przekroczenie progu wojny. Już kilka dni po atakach, 20 września 2001 roku, ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych George Bush w trakcie swojego przemówienia w Kongresie Stanów Zjednoczonych, użył terminu „Global War on Terror”, a  późniejsza odpowiedź Stanów Zjednoczonych i wojsk koalicyjnych na ataki terrorystyczne posiadała wszelkie znamiona działań zbrojnych i wojny. Inaczej sytuacja przedstawia się w odniesieniu do państw znajdujących się w odmiennej sytuacji bezpieczeństwa wynikającej z sytuacji geopolitycznej. 

Przytoczony powyżej przykład Ukrainy, stanowi doskonały kontrapunkt do rozważań nad miejscem i cechami charakterystycznymi zjawiska progu wojny i momentu jego przekroczenia. 

 

Powszechnie przyjęto konflikt na Ukrainie określać mianem konfliktu hybrydowego, tlącego się, poniżej progu wojny. Istotnie, modus operandi Federacji Rosyjskiej analizując operację Krymską w 2014 roku, nosi wszelkie znamiona działań poniżej progu wojny. Działania połączone przy wykorzystaniu propagandy, dezinformacji, mediów społecznościowych,  tzw. zielonych ludzików czyli pododdziałów sił operacji specjalnych i wojsk powietrzno-desantowych bez wyraźnych oznaczeń identyfikujących przynależność żołnierzy, służb specjalnych. Opisane elementy stanowiły jeden z najbardziej klasycznych i skutecznych przykładów ostatnich lat, na działania, które można charakteryzować jako element aktywności na terytorium innego państwa poniżej progu wojny, dla skutecznego osiągnięcia celów polityczno-strategicznych. Jednakowoż, analizując całość działań w ramach wciąż toczącego się w roku 2022 konfliktu na Ukrainie, jako elementu oddziaływania poniżej progu wojny, nie jest już to tak oczywiste. Działania wojenne, prowadzone przez obydwie strony konfliktu w rejonie Donbasu, na wschodzie Ukrainy, wymykają się definicyjnemu czy intuicyjnemu podejściu cechującemu konflikt nie otwarty. Zasadnicza różnica zawiera się w taktyce, technikach i procedurach stosowanych przez Federację Rosyjską i separatystów w walce ze stroną Ukraińską w rejonie Donbasu. Przede wszystkim od momentu rozpoczęcia walk w opisywanym regionie Ukrainy, ich charakter odzwierciedla się jako typowy konflikt zbrojny, z regularną wymianą ognia, używaniem wsparcia ognia artylerii (lufowej jak i rakietowej), środków napadu powietrznego etc. Prawidłowość ta dotyczy nie tylko pododdziałów sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej jako strony atakującej, ale również dozbrajanych przez Federację Rosyjską separatystów w broń (od karabinów AK-47 kal. 7.62mm, po czołgi T-72 uzbrojony m.in. w armatę 125 mm). Sytuacja wygląda identycznie w odniesieniu do wykorzystania w ramach opisywanego konfliktu grup paramilitarnych czy prywatnych organizacji wojskowych takich jak Grupa Wagnera, prowadzących regularne walki z pododdziałami Ukraińskimi na terenie Donbasu. Cały szereg walk prowadzonych przez stronę Ukraińską w ramach operacji antyterrorystycznej (ATO) na zbuntowanych terenach, starcia w Mariupolu, walki pod Krematorskiem, szturm ATO na port lotniczy w Doniecku i wiele innych, to przecież nic innego jak regularne, otwarte działania zbrojne obydwu stron, zupełnie nie pasujące do charakteru konfliktu poniżej progu wojny. Mimo to, generalne w narracji zachodniej, w odniesieniu do wydarzeń na Ukrainie, często mówi się o wojnie hybrydowej czy działaniach Federacji Rosyjskiej poniżej progu wojny. Warto zatem zastanowić się, co jest przyczyną takiego stanu rzeczy. Czy wynika to z pewnego problemu celem jasnego ustalenia progu wojny w działaniach Federacji Rosyjskiej na Ukrainie? Być może wynika to z faktu braku formalnej deklaracji obydwu stron o zaistnieniu stanu wojny w myśl przepisów międzynarodowego prawa humanitarnego konfliktów zbrojnych? Inną przyczyną takiego stanu rzeczy jest brak jednoznacznie definiowanej inwazji wojsk Federacji Rosyjskiej na terytorium Ukrainy, wręcz brak spektakularnej operacji wojskowej połączonej z wtargnięciem na terytorium wschodnich ukraińskich republik? Być może wynika to również z faktu, że jedynie niespełna 13% terytorium całego państwa objęte jest tym konfliktem, a jego regionalny charakter, stosunkowo nieduży w odniesieniu do całości terytorium Ukrainy, nakazuje takie a nie inne podejście? Można przyjąć, że każdy z przytoczonych powodów, może stanowić podstawę do faktu uznawania przez międzynarodową społeczność wojny na Ukrainie jako faktycznego, pełnoskalowego, otwartego konfliktu zbrojnego. Formalny brak deklaracji wojny ze strony Ukrainy, utrzymuje stan bezpieczeństwa i stan prawny tego państwa w swoistym klinczu. Zrozumiałym jest, że Ukraina nie wypowiadając formalnie wojny, nie daje w ten sposób Federacji Rosyjskiej podstaw do otwartej, na większą skalę niż dotychczas, pełnoskalowej inwazji na Ukrainę z możliwością użycia wszystkich elementów swoich sił zbrojnych nie wykluczając, celem deeskalacji, użycia taktycznych ładunków nuklearnych. Dysproporcja posiadanych potencjałów bojowych jednoznacznie wskazuje przewagę po stronie Federacji Rosyjskiej. Rodzi się jednak uzasadnione pytanie, czy brak formalnego ruchu ze strony władz w Kijowie, jest wystarczającym powodem do uznawania tego teatru działań jako działań poniżej progu wojny? Ponadto wiadomo, że potencjał zgromadzony przez Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej przy granicy z Ukrainą, nie jest potencjałem wystarczającym do przeprowadzenia pełnoskalowej operacji na dużych odległościach od obecnie zajmowanych pozycji. Nie ma raczej mowy o zajęciu Kijowa czy szerzej, dotarcia do linii Dniepru. 

 

W konflikcie pełnoskalowym należy wyraźnie odróżnić dwa zasadnicze aspekty, czym innym jest prowadzenie operacji bojowej i zniszczenie potencjału bojowego przeciwnika na poszczególnych kierunkach operacyjnych, a czym innym jest utrzymanie kontroli nad zajętym terytorium. Utrzymanie kontroli, słowem okupacja danego terytorium, a w tym przypadku, ogromnego obszaru Ukrainy środkowej i wschodniej, wymagałby zaangażowania co najmniej 170 – 200 tyś żołnierzy ze strony Federacji Rosyjskiej. Pewnym jest że takich sił Rosjanie nie posiadają obecnie, a biorąc pod uwagę inne kierunki wymagające obecności wojskowej i gigantyczne terytorium Federacji Rosyjskiej, trudno wyobrazić sobie przesunięcie około 200 tyś żołnierzy celem utrzymania zajętego terytorium Ukrainy. Rosjanie dla kontrolowania wszystkich potencjalnych kierunków zapalnych wzdłuż tysięcy kilometrów swoich granic, muszą bazować na zdolnościach do szybkiego przerzutu i to na dystansach strategicznych, bądź stałej obecności wojskowej w poszczególnych regionach Federacji Rosyjskiej.[2] Zupełnie innym pytaniem, szczebla politycznego, jest celowość samej operacji tego typu. Przekroczenie granicy dzielącej konflikt poniżej progu wojny a konflikt otwarty, pełnoskalowy, byłoby wykonanie przez Rosjan uderzenia na kierunku operacyjnym Mariupol, Berdiańsk, Heniczesk, celem uzyskania lądowego połączenia z okupowanym Krymem i odcięcia Ukrainy od dostępu do Morza Czarnego. Należy w tym miejscu wyraźnie zaznaczyć, że cele polityczno-strategiczne związane ze zwiększeniem kontroli i zarazem obecności Rosji na terytorium Ukrainy, muszą być ostatecznie osiągnięte w wyniku pełnoskalowej operacji wojskowej. Tyle rzeczywiste wkroczenie na terytorium Ukrainy i otwarte działania zbrojne mogą zapewnić Rosjanom osiągniecie założonych celów. Jak wspomniano powyżej, zupełnie inną kwestią jest utrzymanie kontroli nad tak rozległym terytorium. Prowadzenie działań poniżej progu wojny, może natomiast stanowić bardzo ważne preludium do otwartych działań militarnych. Wdrożenie założeń Doktryny Gerasimowa, osłabianie gospodarki, uderzenie w tkankę społeczną przy pomocy propagandy rozsiewanej poprzez media społecznościowe, naciski ekonomiczne, granie resentymentem historycznym czy wreszcie bardzo limitowany front walk, prowadzonych przez ugrupowania paramilitarne czy prywatne armie, jest z pewnością bardzo ważną metodą oddziaływania na architekturę bezpieczeństwa i system odporności państwa na Ukrainie. Działania poniżej progu wojny zawsze stanowić będą preludium do konfliktu pełnoskalowego a nie odwrotnie.

 

Przykład wojny na Ukrainie charakteryzuje różnicę pomiędzy działaniami poniżej progu wojny a momentem wejścia w fazę konfliktu pełnoskalowego. Ukraina nie będąc członkiem NATO, nie zalicza się do państw w których obowiązują zapisy artykułu 5 traktatu waszyngtońskiego, również dość intuicyjnie wskazującego miejsce progu wojny, w zależności od interpretacji Rady Północnoatlantyckiej. Państwa takie jak Ukraina, w dużej mierze zdane na siebie, z ograniczonymi możliwościami wsparcia państw zachodnich na wypadek zaistnienia pełnoskalowej, otwartej wojny, zmuszone są w dużej mierze do dostosowania swojej reakcji na szczeblu politycznym od poziomu aktywności przeciwnika.

 

Rozważając kwestię konfliktu poniżej progu wojny, rozpatrzyć jeszcze jeden aspekt. Specyfika współczesnych konfliktów, szeroki wachlarz dostępnych narzędzi i metod oddziaływania na przeciwnika skłania do pytania, czy współcześnie istnieje jeszcze coś, co można definiować jako „próg wojny”. Jeżeli bowiem opisane metody operowania Wojsk Specjalnych w warunkach nieotwartego, niegeneralnego konfliktu, aktywność przeciwnika w infosferze, działania psychologiczne obecne w warunkach oddziaływania poniżej aktywnych działań zbrojnych obu stron, można definiować jako narzędzia walki, to rodzi się pytanie czy „próg wojny” w ogóle istnieje?

Rys. Działania interpretowane jako wojna ponad i poniżej tzw. Progu wojny. Opracowanie własne

 

 

[1] Traktat Północnoatlantycki sporządzony w Waszyngtonie dnia 4 kwietnia 1949r. (Dz.U. z dnia 19 października 2000 r.)

[2] Federacja Rosyjska posiada 20 241, 5 km granicy lądowej oraz 37 653 km granicy morskiej. Rozciągłość południkowa Federacji Rosyjskiej wynosi do 4000 km a równoleżnikowa 9000 km.

 

 

<<< Wróć do części pierwszej >>

Udostępnij

Facebook
Twitter
WhatsApp
Jan Pietruszewski

Jan Pietruszewski

Od dwóch dekad związany z Siłami Specjalnymi. Specjalizuje się w obszarze zastosowania Sił/Wojsk Specjalnych na współczesnym polu walki.