logo-top

"Si vis pacem, para bellum."

Zabijanie na wojnie

Poległy żołnierz w wojnie ukraińsko-rosyjskiej.

Ponieważ wojna na monitorze wygląda zgoła odmiennie niż polu walki, powoduje to wypaczenie rozumienia pewnych rzeczy z nią związanych.

 

Jedną z nich jest zabijanie przeciwnika. Odbieranie życia drugiemu człowiekowi.

 

Artykuł w oparciu o relacje żołnierzy.

 

Pisaliśmy już, że im bliżej przeciwnika, tym ciężej odebrać jest mu życie. Kiedy staje się twarzą w twarz z przeciwnikiem, nie sposób zakwestionować jego człowieczeństwo. Zobaczenie strachu w jego oczach uniemożliwia wyparcie poczucia winy.

 

Żołnierz nie może tłumaczyć sobie, że strzelał do munduru, sylwetki, przeciwnika – pewnego uogólnionego wyobrażenia przeciwnika. Stając vis a vis przeciwnika, widzi również drugiego człowieka.

 

Sylwetki żołnierzy na froncie I WŚ (1918r.). Źródło: https://commons.wikimedia.org/

Prowadzi to do skrajnych reakcji i traumy na całe życie.

 

Swego rodzaju tajemnicą wojenną jest to, że niejednokrotnie żołnierze nie są w stanie zabić przeciwnika z najbliższej odległości. Więc kiedy dochodziło do bliskiego spotkania, byli w stanie rozejść się bez słów, na zasadzie wzrokowej, „dżentelmeńskiej” umowy.

 

👉 II WŚ, Sycylia, grupka Amerykanów wskakuje do rowu melioracyjnego w reakcji na ogień artylerii:

 

„No i patrzcie Państwo! Siedziało tam pięciu Niemców i nasza piątka i początkowo myśl o walce w ogóle nie przyszła nam do głowy (…). Kiedy zdałem sobie sprawę, że oni mają swoje karabiny, a my swoje, zaczęły lecieć pociski i nasza piątka skuliła się ze strachu przy ścianie rowu, a Niemcy zrobili dokładnie to samo. Zanim się zorientowałem, ostrzał przycichł, a my wyjęliśmy papierosy i puściliśmy je w obieg. Paliliśmy sobie z poczuciem, że … nie potrafię tego opisać, po prostu mieliśmy wrażenie, że to nie czas, by do siebie strzelać. (…) Byli ludźmi takimi samymi jak my. Tak samo przestraszonymi.”

 

👉 Jak trudne jest zabijanie z bliska i jakie reakcje może wywołać niech świadczy relacja Amerykanina Harry’ego Stewarda, z ofensywy Tet w 1968r.:

 

„Nagle pojawił się człowiek strzelający z pistoletu prosto w nas. Wówczas wydał mi się równie wielki co działo czołgowe. Pierwsza kula trafiła w pierś człowieka po mojej lewej. Druga kula trafiła mnie w prawe ramię, chociaż nie zdawałem sobie z tego sprawy. Trzecia kula dosięgła strzelca po mojej prawej stronie, trafiając go prosto w brzuch. Odbiłem się od ściany po lewej. (…) Wypaliłem w Wietnamczyka z mojego M-16. Upadł u moich stóp. Jeszcze żył, ale minuty jego życia były policzone. Sięgnąłem w dół i wyjąłem pistolet z jego dłoni. Nadal widzę jego oczy, patrzące na mnie z nienawiścią. (…) Podszedłem jeszcze raz, by ponownie spojrzeć na członka Wietkongu, którego zabiłem. Jeszcze żył i patrzył na mnie z tym samym wyrazem oczu, co poprzednio. Zaczynały go obsiadać muchy. Przykryłem go kocem i wtarłem nieco wody z manierki w jego wargi. Jego spojrzenie złagodniało. Chciał coś powiedzieć, ale już nie był w stanie. Zapaliłem papierosa, zaciągnąłem się kilka razy i przyłożyłem go do jego warg. Zaciągnął się z trudem. Wzięliśmy po kilka machów i umarł, już bez tego wyrazu nienawiści w oczach.”

Nie zapominajmy nigdy, że zabijanie przeciwnika – szczególnie z bliskiej odległości – odciska się w psychice żołnierzy na całe życie. Wojna to nie tylko rany fizyczne. Wojna to nie gra wideo. Ciężar zabijania będą nieśli żołnierze, ich rodziny, ale też całe społeczeństwo.

 

Wojna wcześniej, czy później się skończy. Olbrzymi problem i trauma żołnierzy zostanie.

Państwo, które wysyła żołnierzy na wojnę nie może o nich zapomnieć!

 

Pamiętajmy o tym…

 

Artykuł w oparciu o książkę pt. „O zabijaniu” Dave’a Grossmana.

"Płaczący żołnierz". Obraz Konstantina Sawickiego. 1880r. Źródło: https://commons.wikimedia.org/

Czytaj też na Twiterze:

Udostępnij

Facebook
Twitter
WhatsApp
Andrzej Łukasiński

Andrzej Łukasiński

Emerytowany oficer WP. Przez lata związany z Siłami Specjalnymi. Weteran z Iraku i Afganistanu. Pasjonat SOF i strzelania.